Mamo, wstawaj, chodźmy do domu…
Mamo, wstawaj,
chodźmy do domu…
Obok mnie leżała kobieta, Maria Jesionek. […] Ona też wyskoczyła z płonącego budynku wraz z dziećmi, tuż przede mną. Morderca ugodził ją kulą, leżała martwa na swym uduszonym niemowlęciu. Jej ośmioletni syn został też zastrzelony, ten zaś pięcioletni siedział tuż przy martwej matce, szarpał ją i wołał: – Mamo wstawaj, chodźmy do domu. Płakał.
Henryk Kloc, były mieszkaniec wsi Wola Ostrowiecka, pow. lubomelski w woj. wołyńskim.
Ten człowiek odesłał mnie do sołtysa Ukraińca […]. Tam zastałam kilku banderowców. Przedstawiono mnie, że to polskie dziecko. […] Powiedzieli – Jak została, to niech będzie. Stałam się sługą rodziny ukraińskiej. Jak czegoś nie mogłam wykonać, bito mnie batem po nogach. Boso, bez ubrań, wypędzano mnie wczesną wiosną i późną jesienią na pastwisko. […] Stałam się zdziczałym dzieckiem. […] Nie wiedziałam ze strachu, kim ja jestem.
Rozalia Wielosz z d. Bojko, była mieszkanka kolonii Teresin, pow. włodzimierski w woj. wołyńskim.