I na nich przyszła kolej latem 1943 r.
I na nich przyszedł czas
latem 1943 r.
Sąsiad Czuń przyszedł i mówi: – Jaśku, nas te Ukraińce wybiją. A ojciec powiada: – Stefanie, a za co? Toż my, i nasze dziady, razem zżyte. I żenili się, i za kumy byli.
To jest niemożliwe. Niedziela, 30 sierpnia w nocy, straszny stukot w okno – Widczyniaj skoro [otwieraj szybko]. Wygnali nas do sieni (…). A mama zauważyła siekierę. Siostra Kasia, która miała 16 lat, zaczęła prosić: – Dzieduniu, nie bijcie nas, co my komu zrobili, nie bijcie! Ja to usłyszałam i mnie w uszach zadzwoniło i upadłam bez pamięci. Mama obuchem w czoło dostała, a siostrę – ostrzem…, na pół czaszka była rozrąbana. Mama wywlokła mnie w kartofle i miała wynieść Kasię, ale już cały dom był w płomieniach. Kasia spalona.
Stefania Sawicka z d. Macegoniuk,
była mieszkanka wsi Kąty,
pow. lubomelski w woj. wołyńskim.