Wystąpienie Ewy Siemaszko

Stowarzyszenie „Wspólnota Polska”, 10 lipca 2013, otwarcie wystawy „Wołyń 1943”. Wołają z grobów, których nie ma…”

Z myślą o 70. rocznicy ludobójstwa wołyńsko-małopolskiego jesienią ub. roku Towarzystwo Miłośników Wołynia i Polesia, którego jestem członkiem, wyszło z inicjatywą zaprezentowania wystawy o zagładzie polskości na Wołyniu wspólnie ze Stowarzyszeniem „Wspólnota Polska”. Ta inicjatywa zeszła się z podobną Oddziału szczecińskiego IPN.

Wszystkim stronom tego projektu zależało na wzbudzeniu zainteresowania zbrodnią wołyńską  głównie wśród osób niemających korzeni kresowych, a więc niewyposażonych w  wiedzę rodzinną, nadto pragnęliśmy docierać do pokoleń młodych.  Zadanie trudne, bo temat ciężki, a do tego ogólny niedostatek wiedzy historycznej, zwłaszcza tej stanowiącej podłoże do percepcji Zbrodni Wołyńskiej.

Szczególnie cenne w tworzeniu wystawy były doświadczenia edukacyjne szczecińskiego IPN, które wskazywały, że dotarcie do szerokiego odbiorcy zapewnia atrakcyjna forma, unikanie naukowej nudy obfitującej z mnogość szczegółów i szczególików, ograniczenie się do elementarnych informacji i przede wszystkim – wzbudzenie różnych emocji, bez których nie ma chęci poznawania.

Te właśnie przesłanki zadecydowały o koncepcji wystawy, której autorami byli specjaliści z IPN Szczecin: p. Agnieszka Gorczyca, p. Michał Ruczyński, p. dr Marcin Stefaniak, dyrektor Oddziału.

Na koncepcję wystawy składały się sposób prezentacji, forma  i założenia co do treści. Zaplanowano, że wystawa będzie prezentowana poza jakimkolwiek budynkiem, co zapewnia szerszy krąg zwiedzających. Aby przyciągnąć uwagę wybrano dużych rozmiarów nośniki wystawy, przypominające spłaszczone szafy, widoczne z daleka, zapełnione wielkimi ilustracjami, z tytułami w języku zbliżonym  do potocznego i krótkimi tekstami zrozumiałymi dla każdego.  Natomiast co do treści, to autorzy koncepcji założyli, że Zbrodnię Wołyńską należy pokazać poprzez przeżycia ludzi, którzy ocaleli, a głównie dzieci, bowiem to one były najbardziej nieszczęśliwymi ofiarami, których straszne cierpienie dotknęło u progu życia, którym Zbrodnia Wołyńska określiła późniejsze losy, których psychika została trwale naznaczona i które żyją w niekończącej się traumie, nasilającej się w końcówce życia. Choć w Zbrodni Wołyńskiej nie oszczędzono okrucieństwa nawet dzieciom, to fotografie ukazujące drastyczne obrazy postanowiono ukryć  we wnętrzu dwu brył z planszami, które ogląda się przez specjalne otwory.

Z kolei ja, jako autorka scenariusza, dałam opisanej koncepcji treści. Dobierając ilustracje i relacje ocalonych, opracowując komentarze, starałam się pokazać przeżycia dzieci na tle całości wydarzeń, opisać teren zbrodni i jej mieszkańców, poprowadzić przez rozszerzającą się zbrodnię i narastający strach do letnich masakr, które się nie skończyły, ale trwały, choć mniej zaciekle, nadal w coraz to nowych rejonach, aż do zagłady polskości, których ślady trudno teraz  znaleźć. Przyjrzyjcie się Państwo losom dzieci Kresów, najpierw poznając małe fragmenty ich świadectw na tablicach wystawy, następnie ich pełne relacje na stronie internetowej (adres na tablicach) z katalogiem tej wystawy, gdzie jest też więcej fotografii i komentarzy objaśniających.

Wołają z grobów, których nie ma: zamordowani rodzice ocalałych dzieci, woła ich rodzeństwo, babcie i dziadkowie, ciocie i wujowie, stryjowie i stryjenki, kuzyni i kuzyneczki, koleżanki i koledzy, dobrzy sąsiedzi Ukraińcy, którzy ratowali przed swymi zwyrodniałymi rodakami. Wołają z miejsc, gdzie ich oprawcy niegodnie zakopali, wołają z popiołów i dymów, w które się zamienili, wołają z rzek i studzien, w których się rozpłynęli.  Wołają o pamięć, wołają o potępienie zbrodni, wołają o jej sprawiedliwe osądzenie.  Wołają z tablic wystawy i martwi, i żywi. Szukają miejsc, gdzie żyli spokojnie i zgodnie ze swymi ukraińskimi sąsiadami. Po kilkudziesięciu latach starzy ludzie, z wielkimi trudnościami, stawiają krzyże w miejscach, gdzie była ich wieś lub kolonia, gdzie nie ma grobów.

Przyjrzyjcie się Państwo hekatombie wołyńskich i małopolskich dzieci, wczuwając w ich położenie, w ich sierocy los, w jak strasznych okolicznościach poczuli, że są Polakami, zanim  osiągnęli w pełni świadomość swej narodowościowej przynależności, jak wielkie poniżenie ich spotkało za to, że są Polakami. Nie płaczcie nad nimi, płaczcie nad tymi wszystkimi, którzy nie chcą uznać i powiedzieć: to było ludobójstwo. To losy tych dzieci  z tablic wystawy krzyczą: ludobójstwo.

Ewa Siemaszko

×

Comments are closed.